Mapa

Mapa

Czasem można odnieść wrażenie, że dzisiejszy świat nie stanowi wyzwania, że wszystkie białe plamy zostały już dawno odkryte, a podróżowanie utraciło swą magię i tajemniczość. Trudno nie utwierdzić się w tym przekonaniu, jeśli nawet w podróży do obcego miasta i precyzyjnym dotarciu do celu prowadzi nas telefon komórkowy z wbudowanym GPS-em. Nawigacja satelitarna wiele zmieniła i wiele uprościła, a także odarła z „magii” dotychczasowe sposoby zdobywania informacji o własnym położeniu i kursie do celu. Mało kto zatem zastanawia się nad wspaniałością tradycyjnej mapy.

Trudno się dziwić, kiedy wystarczy kilka kliknięć w internecie i google maps pokaże nam nie tylko dokładny plan miasta, włącznie z widokiem satelitarnym, ale Czy tradycyjna papierowa mapa żeglarska, mapy Merkatora i globusy odejdą w przeszłość?nawet zabierze nas na interaktywną wędrówkę ulicami wybranych miast świata. Jednak nim stało się to możliwe, czy może raczej – żeby mogło stać się to możliwe, ogromne rzesze ludzi musiały wykonać karkołomną pracę.

Nie mam tu na myśli informatyków, którzy opracowywali programy do obróbki tych danych, ani nawet tych, którzy żmudnie wprowadzali je do komputerów. Ludzie o których mówię swoją pracę wykonali dawno, dawno temu. Byli to Ci wszyscy odkrywcy, którzy ze swoich podróży przywozili szkice i informacje, dzięki którym możliwe stało się kreślenie coraz bardziej dokładnych map klasycznych. Najczęściej byli to żeglarze, kupcy i wszelkiej maści odkrywcy, to oni właśnie skrzętnie gromadzili informacje mogące im pomóc odnaleźć właściwą drogę.

Jednak sam fakt zbierania, czy nawet przekazywania tych danych był niewystarczający, by można było stworzyć dokładną mapę. By te wszystkie informacje były użyteczne, by można było je wykorzystać i uzupełniać musiały być ze sobą „kompatybilne”. Innymi słowy należało stworzyć jakiś układ odniesienia, względem którego te mapy można by orientować. Czy tradycyjna papierowa mapa żeglarska, mapy Merkatora i globusy odejdą w przeszłość?W ten sposób powołano do „życia” siatkę południków i równoleżników, która pozwoliła określić współrzędne każdego punktu. Dziś każdy wie, że południk „0” przechodzi przez dzielnicę Londynu, ale kiedyś musiały się o to toczyć prawdziwe batalie. Bowiem każde państwo z aspiracjami „odkrywczymi” chciało mieć południk ten na swoim terenie, będąc tym samym „początkiem i końcem” świata, czy może raczej jego pępkiem…

Siatka geograficzna to nie jedyny problem z jakim musieli się zmierzyć kartografowie tworzący mapy. W momencie gdy uświadomiono sobie, iż ziemia nie jest płaską powierzchnią, lecz jest okrągła pojawił się problem jak tą krzywiznę oddać na mapach. Oczywiście najlepszym rozwiązaniem było stworzenie modelu ziemi z zachowaniem jej kształtu czyli globusu. Jednak jak wielki musiałby być taki globus gdybyśmy chcieli uzyskać odpowiednio dokładną skalę? Zdecydowanie łatwiej było stworzyć mapę jakiegoś obszaru, Czy tradycyjna papierowa mapa żeglarska, mapy Merkatora i globusy odejdą w przeszłość?niż tworzyć ogromny model całej kuli ziemskiej.

Zaczęto zatem poszukiwać sposobów w miarę dokładnego przeniesienia rzeczywistego obrazu ziemi na płaszczyznę. Sposobów na takie odwzorowanie było sporo, jednak największą popularność zdobyła metoda pana Merkatora. Bez wdawania się w zbędne szczegóły polegał on na tym by dokonać takiego przeniesienia gdzie siatka geograficzna na mapie będzie tak rysowana by południki równoleżniki zawsze przecinały się pod kątem prostym, a wszelkie miary stanowiły odpowiednią proporcję miar rzeczywistych.

Wielu wielkich uczonych w erze „przedkomputerowej” łamało sobie głowy, byśmy dziś, po wpisaniu adresu w naszej nawigacji, czy komputerze mogli bezpiecznie trafić do celu. Coraz częściej też tradycyjne papierowe mapy, czy atlasy odchodzą do lamusa, choć do dziś wielu zapobiegliwych żeglarzy prócz gps-a, laptopa i całego zestawu elektronicznych map, zabiera klasyczne papierowe mapy, a czasem jeszcze sekstans…

Trudno powiedzieć czy to przezorność, czy pesymizm, niemniej jednak jak kiedyś pokazał sam MacGywer papierowa mapa może nieraz uratować życie…

 

 

Autor: Michał „Kusza” Kuszewski