68. Przykłady „odpowiedzialnej” troski o statek w PŻM (fakty; cz. 2/4).

 

68. Przykłady „odpowiedzialnej” troski o statek w PŻM (fakty; cz. 2/4).

[51]– „Kopalnia Zofiówka” – 1992 r.  DWT = 14 176 t.   L = 146 m.

 

Onego czasu byłem zaokrętowany jako kapitan, a co się działo – pokrótce Wam opowiem:

Po wyładunku nawozów z Europy w Tampie statek popłynął do N. Orleanu (jedna doba jazdy, konieczność wymycia przez załogę 5 ładowni). Tu ładujemy węgiel i następnego dnia ruszamy w drogę do PASAJES nad Zatoką Biskajską (Hiszpania). Od 1-5.11.93 r. sztormy. Zepsuł się radiowy odbiornik map pogody. Od Hamburga jest zepsuty bardzo dobry radar, a używamy drugi, bardzo słaby.

 

 

*

Pasajes leży w “rogu” Zatoki Biskajskiej. Wejście do zatoczki, nad którą leży port jest bardzo wąskie, kręte, między górami leżącymi z obu stron, jakby fiordu. Góry te, jakby rozerwane, mają piękne zbocza z wypłukanymi przez sztormy zagłębieniami. Szkoda, że kapitan nie ma czasu na fotografowanie otoczenia w czasie przepływania przez urocze obszary.

Gdy byliśmy u wyjścia z tej cieśniny na basen portowy, zza góry wprost przed nasz dziób wypłynął dość duży statek rybacki! Tylko natychmiastowe  zapracowanie przeze mnie maszyną “cała wstecz” uratowało go przed rozjechaniem przez nasz dziób.

POMIMO MOICH TELEKSÓW DO DYREKTORÓW O ZGODĘ NA NAPRAWĘ RADARU W TYM PORCIE, GDYŻ W LISTOPADZIE PŁYNIĘCIE BEZ SPRAWNEGO CHOĆ 1 RADARU PRZEZ BISKAJ, LA MANCHE I M. PÓŁNOCNE DO HAMBURGA JEST NIEBEZPIECZNE, DYREKTOR JAN RUTKIEWICZ, JEGO Z-CA D/S TECHN. ARCISZEWSKI I GŁÓWNY NAWIGATOR F. MIEDZIŃSKI, CO BARDZO DZIWNE, NIE ZGODZILI SIĘ. NAPRAWA BĘDZIE TAŃSZA W HAMBURGU. A, ŻE STATEK I ZAŁOGA BĘDĄ W WIELKIM ZAGROŻENIU, TO ICH NIE OBCHODZI.

W czasie wypływania z portu Pasajes znów próba nerwów! Z portu morza nie widać, jest zasłonięte wysokimi górami. W upały jest gorąco jak w kotle czarownic. A na zewnątrz sztorm i u wejścia do przesmyku wysoka fala rozbijająca się o skały. Pilot musi zejść ze statku w zatoczce, przy tym statek musi zwolnić. Po zejściu pilota na pilotówkę statek rusza przez ten wąziutki przesmyk bardzo wolno, bez szybkości, co utrudnia sterowanie. A z dziobu i trochę z boku sztormowy wiatr i wysoka fala spychają go na skały!

Wypłynęliśmy szczęśliwie, choć z mocno bijącym sercem. Fala tak rzucała dziobem (statek pod balastem, bardzo małe zanurzenie), że nie można było schować lin na dziobie. Prowizorycznie zabezpieczono liny i kotwice. Nie można było skręcić “z falą” dopóki nie odpłynie się na bezpieczną odległość od brzegu. Kazałem marynarzom szybko zejść z dziobu do nadbudówki, aby podczas gwałtownego rzucania dziobu przez falę kogoś nie spotkała krzywda (był piątek i 13.11.93 r., ale to chyba nie dlatego?). Liny schowaliśmy pod bak nieco później.

Gdy mijaliśmy Dover, z powodu awarii silnika głównego musieliśmy stanąć na kotwicy. Niestety mechanicy nie byli w stanie usunąć awarii turbiny, może to zrobić dopiero stocznia w Hamburgu.

DO HAMBURGA MUSIMY PŁYNĄĆ Z SZYBKOŚCIĄ “WOLNO NAPRZÓD” CZYLI OKOŁO 7 WĘZŁÓW PRZY ŁADNEJ POGODZIE. A TU ZACZYNA SIĘ SILNY SZTORM NA CAŁYM M. PÓŁNOCNYM.

Ruszamy w drogę wieczorem, po kolacji – trawienie zagrożone. Deszcz, wiatr coraz silniejszy, radary niesprawne dzięki panom dyrektorom i głównemu nawigatorowi. Statków rybackich w okolicy mielizny Sandettie tak dużo, że nie sposób je omijać, podpływają dosłownie pod burtę statku, “bo jest ryba, śledź bierze!”
Całą noc, cały następny dzień i noc 17-tego nie byliśmy w stanie dopłynąć do Texla u brzegów Holandii, gdyż północno-zachodni sztorm i duża fala uniemożliwiały płynięcie statku pod balastem, wolno naprzód, burtą do fali. Dopiero 18-tego nad ranem mogliśmy zmienić kurs na Hamburg. Gdyby to się nie udało byłoby bardzo źle, bo sztorm miał zwiększyć się do 10°B.

Wieczorem, od miejsca rozwidlenia toru na Bremen i na Elbe (miejsce brania pilota podczas dobrej pogody), poprosiłem brzegowe stacje radarowe o prowadzenie statku do pilota, gdyż nasze radary zupełnie nie nadawały się do użytku.

Dopiero 19/00.30 po północy wzięliśmy pilota i o godz. 09.00 zacumowaliśmy w Hamburgu. Na statek przyjechał insp. techniczny, “pani z eksploatacji” na wycieczkę oraz podmiana załogi. Insp. miał jakieś pretensje, że statek miał przypłynąć wcześniej i opóźnił się – marynarz a nie rozumie dlaczego tak się stało?. Brak słów na komentarz; może tylko, że to mechanik.

Następnego dnia wyokrętowaliśmy i wyjechaliśmy do Szczecina na urlopy.

Ogólnie pływało się na tym statku bardzo dobrze, ale ten ostatni odcinek jesienią, w deszczu, sztormie, pod balastem, na tak uczęszczanych wodach – bez żadnego radaru – to zbyt głupie oszczędności.

 

Notatki kapitana statku Kopalnia Zofiówka z rejsu w 1992r

 

Narzekamy, narzekamy – a jakie jest przeznaczenie CZŁOWIEKA wiedziano już 4 000 lat temu – przeczytajcie:

Do Siduri, do szafarki rzecze Gilgamesz:
Jakże mi lic nie mieć wpadłych, twarzy przygiętej, serca smutnego, skonanego oblicza?
Jak rozpaczy nie mieć w łonie, jak takiemu, co w daleką drogę odszedł (umarł), nie być podobnym,
jak czoła skwarem i mrozem spiekłego nie mieć,
jak za płodem wiatru nie biec po stepie?
Mój przyjaciel i braciszek młodszy, goniec osłów górskich, lampartów stepu, Enkidu,
którego tak miłowałem, z którym wszystkie trudy razem przeszedłem:
los go dopadł człowiekowi sądzony!
W ludzki los odszedł! (…).
Jakże mi to zmilczeć, jak spokój znaleźć?
Ukochany przyjaciel mój stał się ziemią, Enkidu, przyjaciel miły, w ziemię się zmienił!
Czyż i ja nie umrę, czy też nie legnę, ażebym po wieki wieków już nie wstał?
Oto się spotkałem z tobą, szafarko.
Obym nie zobaczył śmierci, której się lękam!

Rzecze doń szafarka, do Gilgamesza:
Gilgameszu! Na co ty się porywasz?
Życia, co go szukasz, nigdy nie znajdziesz!
Kiedy bogowie stwarzali człowieka,
śmierć przeznaczyli człowiekowi,
życie zachowali we własnym ręku.
Ty, Gilameszu, napełniaj żołądek,
dniem i nocą obyś wciąż był wesół,
codziennie sprawiaj sobie święto,
dnie i noce spędzaj na grach i pląsach!
Niech jasne będą twoje szaty, włosy czyste,
obmywaj się wodą, patrz, jak dziecię twej ręki się trzyma,
kobiecą sprawę czyń z chętną niewiastą:
TYLKO TAKIE SĄ SPRAWY CZŁOWIEKA!

[„Gilgamesz, epos starożytnego dwurzecza”, R. Stiller. PIW 1980]

 

 

Tunezja we wspomnieniach kapitana PŻM - Władysława Chmielewskiego

 

Genua we wspomnieniach Kapitana PŻM - Władysława Chmielewskiego

 

 

Autor tekstu i zdjęć: kpt. Władysław Chmielewski