83. Wycieczki ze statków. (1/4 + 2/4)
[30]– „Ziemia Bydgoska” – 1973/74 r. DWT = 25 501 t. L = 180 m.
Onego czasu byłem zaokrętowany jako kapitan, a co się działo – pokrótce Wam opowiem:
W 1974 r. popłynęliśmy z węglem z Polski do Japonii. Musieliśmy płynąć dookoła Afryki gdyż Kanał Suezki był zamknięty. Kapsztad podczas bunkrowania nocą – niewiele widzieliśmy. Potem było bunkrowanie w Sigapore i wyładunek w porcie Nagoya w Japonii, gdzie postój był chyba tylko 2 dni, więc Japonii nie oglądaliśmy. Z turystycznego punktu widzenia – niewypał.
Z Nagoya popłynęliśmy do Indii, do portu Madras, biorąc po drodze paliwo w Singapurze.
Dzięki uprzejmości przedstawiciela PŻM, który wówczas był w Madras, pojechaliśmy samochodem (4 osoby) do oddalonego o ok. 100 km Mahabalipuran. Jest to sławny zespół bardzo starych świątyń wykutych w skałach. Całe zbocza gór pokryte są rzeźbami. A już sama jazda i możliwość oglądania kraju i ludzi na takiej przestrzeni była fascynująca. Obecnie zdjęć takich obiektów i opisów jest dużo, prawie w każdej gazecie, ale wówczas, w 1974 r. to było coś.
…………………………………………………..
[33]– „Energetyk” – 1976/77 r. DWT = 14 253 t. L = 156 m.
Onego czasu byłem zaokrętowany jako pierwszy oficer, a co się działo – pokrótce Wam opowiem:
Początkowo statek stał w stoczni, potem woził węgiel i siarkę z portów polskich do portów Maroka, Włoch, Tunezji. Kapitanem był Włodzimierz W.
PŻM przeznaczał pewną sumę pieniędzy na “cele kulturalne”, między innymi na wycieczki. Jak wiem z wieloletniego doświadczenia, zdarza się bardzo rzadko, aby załogi za własne pieniądze jechały na wycieczki.
*
W jednym z rejsów z portu Civitavecchia, we Włoszech, urządziliśmy wycieczkę autokarem do Rzymu. Było zwiedzanie zabytków cesarstwa rzymskiego sprzed 2 tysięcy lat, Bazyliki św. Piotra, Watykanu, zbiorów muzeum Watykańskiego. Ponieważ była to moja druga taka sama wycieczka, na które zawsze chętnie jeździłem, teraz już Bazylika nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak kilka lat temu. Ale zbiory muzeum watykańskiego są nieprzebrane.
*
W czasie załadunku w porcie La Goulette, koło Tunisu, zorganizowaliśmy wycieczkę do miejsca, gdzie dawniej była sławna KARTAGINA fenicka, zrównana z ziemią przez Rzymian 2150 lat temu. Zwycięzcy Rzymianie umieli już wówczas dobrze niszczyć pokonanego, nie ma dwóch zdań. Rzeczywiście nie ma prawie nic do oglądania. Sławne miasto zostało dosłownie ZAORANE. Jedynie nad morzem jest co nieco jakichś gruzów. No i miejscowi sprzedawcy oferujący pamiątki fenickie: lampki oliwne, figurki ceramiczne – oryginalne, dopiero co wykopane z ziemi.
*
Wyładowując w Wenecji węgiel przez kilka dni także dość dobrze ją zwiedziłem – byłem tu kilkakrotnie.
*
W jednym z rejsów mieliśmy stanąć na redzie Las Palmas, gdyż zachorował kucharz i konieczna była konsultacja lekarska. Podchodziliśmy na kotwicowisko wcześnie rano, przed wschodem słońca: kapitan na mostku, ja z bosmanem i marynarzem na dziobie, w celu rzucenia kotwicy. Reda jest bardzo mała, dno morza opada gwałtownie na setki metrów, stało kilka statków i trudno było znaleźć miejsce. Będąc na dziobie dokładniej mogłem ocenić odległości niż z mostku. Widząc, że płynąc tym kursem uderzymy w falochron, meldowałem na mostek radząc, aby dać “całą wstecz”. Jednak burtę przy I ładowni trochę wgnietliśmy, falochron był nieuszkodzony. Kapitan W.W. odpłynął w inne miejsce i tam rzucił kotwicę. Nic nikomu nie mówiąc, po konsultacji z lekarzem (chory kucharz), popłynęliśmy w dalszą drogę do kraju.
Autor tekstu i zdjęć: kpt. Władysław Chmielewski