58. Prawie mielizna (cz. 4/4)

 

58. Prawie mielizna (cz. 4/4)

[54]– „Ziemia Koszalińska” (o krok od wejścia na mieliznę…!) – 1983 r. DWT = 26 500 t.  L = 191 m.

 

Onego czasu byłem zaokrętowany jako kapitan, a co się działo – pokrótce Wam opowiem:

Przywołam do życia zdarzenie podobne do opisanego w poprzednim poście ale 10 lat wcześniej. Także na wachcie II-oficera, po północy i niezbyt odległego od w/w – na północ, między mieliznami przy latarni SPROGO.
Otóż przed dojściem do pary pław leżących na west od lat. Roesnes można śmiało zejść z mostku na godzinkę odpoczynku, zanim statek dopłynie do mielizn w pobliżu Sprogo.

Statek "Ziemia Koszalińska" o krok od mielizny w 1983r. w marynistycznym opowiadaniu kapitana Polskiej Żeglugi Morskiej Władysława Chmielewskiego
Teraz, była jesień ale widzialność dobra, po północy poleciłem II-oficerowi w zaznaczonym na mapie miejscu wezwać mnie i zeszedłem piętro niżej do kabiny usiąść w fotelu, gdyż od wielu godzin, od Fehmarnbelt, byłem non-stop na mostku – płynąłem jak zwykle sam, bez pilota.

 

Swoim zwyczajem co jakiś czas wyglądałem przez bulaj….
… no i widzę, że już prawie dopływamy do latarni (na moim szkicu = nr/1) stojącej na skraju mielizny, z prawej od naszego dziobu płyną na przecięcie naszego kursu 3 statki, POWINNIŚMY ROBIĆ ZWROT  w prawo, w głęboką rynnę, gdyż tuż przed dziobem jest mieliznaaaaa !!!!!!!!
Wskakuję na mostek, każę dać sterem „PRAWO NA BURTĘ”  nie słuchając wyjaśnień II-oficera ––- że:
PANIE KAPITANIE, ZWROT MAMY ROBIĆ  DOPIERO PRZY TEJ LATARNI, KTÓRĄ WIDAĆ PRZED DZIOBEM !!!!”

Włos mi się zjeżył … Mówię mu, że przecież lat=nr/1, przy której trzeba wykonać zwrot już miga na trawersie, a tamta przed dziobem – stoi daleko przed nami na mieliźnie!!! A statki z prawej już płyną tym naszym wąskim torem, kontrkursem.
Facet spojrzał na mapę …. pokiwał głową , no tak pomyliłem się.
TYM SPOSOBEM UNIKNĄŁEM WEJŚCIA NA MIELIZNĘ I ZDERZENIA ZE STATKAMI PŁYNĄCYMI KONTRKURSEM.

*

 

Drugi oficer dostał wrzodów żołądka … a ja … musiałem dalej prowadzić statek na trasie pilotowej, aż do Grena i dalej…..

…………………………………………………………………

 

Wielka szkoda, że tak rzadko opisuje się w książkach i różnych artykułach, tę niezwykle ciężką pracę – odpowiedzialną, wymagającą refleksu i natychmiastowych decyzji ratujących statek i ludzi. Zazwyczaj są to trele-morele, o różnych duperelach nie mających z pracą kapitana prawie nic wspólnego.
Tego tymi krótkimi opowieściami nie zmienię.

……………………………………………………………………..

 

Można podumać nad mądrością starożytnych poetów na temat ludzkich losów….
Iżem przyszedł –
Niebiosa na tym nie zyskały,
Iż odchodzę –
Niebiosom nie przyniesie chwały.
I znikąd usłyszeć nie było dane –
na co się to moje przyjście i odejście zdały.

Nie oczekuj niczego, nie żałuj niczego.
Wszystko co ma się wydarzyć,
jest zapisane w Księdze,
której karty odwraca ślepy wiatr wieczności.

(Omar Chajjam „Ramajady”)

 

 

 

Autor tekstu i zdjęć: kpt. Władysław Chmielewski