POZNAĆ ŻYWIOŁ
Sztorm szaleje na Morzu, chciałem zobaczyć w dzień?
Dzień jest i teraz spoglądam, co się dzieje na morzu i statku.
Z pelengowego spoglądam na pokład statku,
Statku rybackiego widzę kilka beczek jest rozbitych i tylko.
Tylko na baku widzę, że z kominka wydostaje się dym.
Dym z piecyka w kubryku, załoga pali w nim by ogrzać.
Ogrzać zmarznięte, zmęczone pracą, zgrabiałe ręce,
Ręce, bo i miejsca nie starcza przy małym żeliwnym.
Żeliwnym piecyku, w którym pali się wieczny ogień.
Ogień, który starcza ogrzać ręce, bo przemoknięta, przepoconą bieliznę.
Bieliznę wysuszy ludzki organizm w czasie snu.
Uciekam z pelengowego, bo i tu fala mnie sięga,
Schodzę na nadbudówkę kotłowni i tu mogę popatrzeć na morze.
Morze zmieniło swój kolor jest czarno – szare
I tylko łamiące się grzywacze fal są kontrastowo białe.
Mała widoczność wszędzie widzę fale i grzywacze.
Grzywacze, bryzgi, które otaczają nasz statek i tylko.
Tylko, gdy rufa statku zostaje na chwile uniesiona falą widać.
Widać za rufą statku potężny gejzer.
Gejzer lśniący bielą wpadający w zieleń.
Chmury wydaje się, że są tak nisko.
Nisko, że za chwilę nasze wysokie maszty, które.
Które wydaje się ze dotkną i je rozerwą chmury?
Chmury ciemne nisko zawieszone nad statkiem.
Statkiem i ukaże się błękit nieba..
Zewsząd spadają na statek potężne sztormowe fale.
Fale, która całkowicie zakrywają rybacki statek.
Statek po chwili wynurza się i zrzuca wielką masę wody,
Statek ciężko się przechyla na burtę. I wydaje się, że.
Że statek chce się pozbyć nadmiar wody z pokładu.
Bywa, że jakaś fala uderza w burtę i statek.
Statek gwałtownie się przechyla na którąś burtę powodując.
Powodując wstrząsy statku od stępki po topy masztów, trwa.
Trwa walka statku rybackiego z potężnym żywiołem – morzem.
Załoga pokładowa. Ci, co nie zdążyli przejść na dziób są na rufie.
Rufie statku w małej mesie jedni drzemią siedząc.
Siedząc na ławach są i tacy, którzy położyli się pod stołem.
Stołem, który jest w mesie i śpią.
Śpią czując się jak u Pana Boga za piecem.
W pomieszczeniu wszystkie drzwi są zamknięte.
Zamknięte i czuć zapach maszynowni i z kuchni.
Kuchni, gdy wylewa się potrawa z garnka na gorącą płytę pieca.
Czuć pot i suszoną bieliznę na ciele ludzi, nikt nie narzeka.
Nie narzeka jest sztorm, wszyscy jesteśmy zmęczeni.
Ci, którzy odpoczywają w kojach przywiązują się jakimś sznurkiem
by w trakcie przechyłu statku nie wylecieć z koji, bo i tak bywa.
A wokoło nas kipiel, dziób otworzysz i już masz kufel.
Kufel wody morskiej w żołądku, którą funduje tobie Neptun.
Gdy zza mostku spoglądam na dziób statku to wydaje mi się ze fale.
Fale wysokie, które przypominają żywe wzgórza.
Spoglądam na rufę statku, gdy jest uniesiona falą,
Widzę głęboką dolinę a w niej straszną.
Straszną kipiel, dzisiaj wiem jak wygląda sztorm.
Sztorm i jak statek rybacki walczy z morzem, sztormem.
Autor: Marian Rodak
Współpraca: Ewa Sorn