84. Wycieczki ze statków. (3/4 + 4/4)
[47]– „Janusz Kusociński” – 1987/88 r. DWT = 33 390 t. L = 195 m.
Onego czasu byłem zaokrętowany jako kapitan, a co się działo – pokrótce Wam opowiem:
Z Cardiff popłynęliśmy z pszenicą do YANBU, portu w Arabii Saudyjskiej. Znów jazda przez Kanał Sueski, Morze Czerwone. Ponieważ statek musiał czekać na wejście do Yanbu 1 dobę, a tam na redzie stać nie można, za głęboko, za zgodą PŻM, po przejściu K. Sueskiego stanąłem na kotwicy na redzie Suezu.
Załoga i żony, które były na statku, na tym skorzystały, gdyż zrobiliśmy wycieczkę do Kairu i piramid. Ja nie pojechałem, musiałem być na statku.
W Yanbu przez cały czas wyładunku nikt ze statku nie miał prawa zejść nawet na nabrzeże, stał przy trapie żołdak z karabinem i pilnował. Agent na moje pismo w tej sprawie odpowiedział, że oni nikogo z krajów komunistycznych na ląd nie wypuszczają.
Niech ich Allah błogosławi, a szejtan ma swojej opiece przez 500 lat po śmierci. Niech im wlewają roztopiony ołów do ucha (tak mawiał Mahomet). Agent w porcie bardzo bał się naszego kota, białego persa. Mówił, że nigdy takiego nie widział, że to pewnie szejtan (szatan). Gdy kociak do niego podchodził na stole, po prostu przestraszony cofał się, aby go nie dotknąć.
*
Z Yanbu popłynęliśmy do portu AQUABA, leżącego nad zatoką Aquaba, na północ od Morza Czerwonego. Przepływa się obok półwyspu SYNAJ, na którym, jak okiem sięgnąć wznoszą się góry piasku. Nic dziwnego, że Mojżesz potrzebował 40 lat, aby tędy przejść z “wybranym przez Boga narodem”.
Port Aquaba, należący do Jordanii, nie ma kotwicowiska. Głęboka zatoka jest wąska, połowa zatoki należy do Izraela a połowa do Jordanii. Statki stoją w dryfie i, gdy zdryfują na stronę izraelską, podpływa izraelski okręt wojenny i każe się wynosić na drugą połowę zatoki. Taka idiotyczna zabawa. Miasto dość ładne, ciekawe akwarium nad morzem. W sklepikach piękne stare wyroby ze srebra, ale cóż, nasze zarobki były za małe na ich zakup, a szkoda. No i dużo europejsko-amerykańskiej tandety.
*
W następnym rejsie, po przypłynięciu z Gdyni do USA, w Houston “wybrał wolność” magazynier statkowy (wiek – 58 lat) i pozostał w USA. Ciekawe jakich użył argumentów, że w jego wieku chętnie go przyjęli pod swoją opiekę.
Zorganizowałem wycieczkę autokarem z Houston do CENTRUM LOTÓW KOSMICZNYCH. Było spotkanie z jednym z kosmonautów, który leciał na Księżyc, mamy jego autograf na książce. Oglądaliśmy salę, z której kieruje się lotami rakiet, np. na Księżyc. Oglądaliśmy te pojazdy, które lądowały na Księżycu, każdy pogłaskał kawałek skały przywiezionej z Księżyca! Jest ona wcementowana w taki stolik i pilnowana przez strażnika z pistoletem.
Po powrocie ze zbożem do kraju i jeszcze 1 rejsie po rudę do Brazylii, powrocie do Szczecina, wyładunku i zaprowadzeniu statku na stocznię do Gdańska – wyokrętowałem na urlop.
Od grudnia 1988 r. otrzymałem 2-letni urlop bezpłatny, aby popływać na obcych statkach o czym piszę w innym miejscu.
…………………………………………………..
[49]– „Powstaniec Listopadowy” – 1990 r. DWT = 33 767 t. L = 195 m.
Onego czasu byłem zaokrętowany jako kapitan, a co się działo – pokrótce Wam opowiem:
Z N. Orleanu do Lizbony i do Leixos przypłynęliśmy z ładunkiem paszy dla zwierząt. Podczas wyładunku w Lizbonie zorganizowaliśmy 2 wycieczki autokarami. Jedna w celu zwiedzenia okolic Lizbony, pałacu królewskiego oraz zamku na szczycie wysokiej góry. Druga, następnego dnia, daleko, aż do sławnej FATIMY, gdzie przed II-wojną światową podobno 3 dzieciom ukazywała się Matka Boska. Pełno tam autokarów z wycieczkami, stoi jeszcze chata, w której jedna z tych dziewczynek mieszkała.
Tylko, że z tej miejscowości zrobiło się zwykłe targowisko. Dużo turystów i duży zarobek. Dawniej Fatima była nędzną wioską. Dziw bierze, że wszyscy święci przez kilkadziesiąt lat tolerują ten handel. Jezus był jednak bardziej stanowczy: przepędził przekupniów ze “świątyni mego Ojca”.
*
Z Leixoes cała załoga wróciła do kraju (samolotem do Paryża, potem do Warszawy i z Warszawy autokarem do Szczecina). Oczywiście nie obyło się bez kłopotów, gdyż w Paryżu, aby przejechać z 1 lotniska na 2-gie musieliśmy mieć wizy francuskie, a przedstawiciel PŻM w Paryżu nie miał czasu, aby być na lotnisku i nam pomóc.
Był listopad 1990 rok.
***
Po wyokrętowaniu z następnego statku (“Gen. Bem” – opisy kłopotów związanych z tymi statkami mam do wglądu) domagałem się wystawienia mi opinii za pracę na obu statkach. A.Kuczyński, kierownik z eksploatacji, napisał mi w obu opiniach: “wywiązywanie się z obowiązków dostateczne”. A opinię podpisał w zastępstwie dyr. Muszyńskiego, Sułkowski. Kiedy złożyłem odwołanie do dyrektora naczelnego (Makarewicz), że te opinie są krzywdzące i niesprawiedliwe, to w imieniu dyr. nacz. otrzymałem odpowiedź od dyr. d/s pracowniczych (K.Nowotarskiego), że opinia zostaje utrzymana w mocy, gdyż dyr. naczelny musi komuś wierzyć, a nie będzie przecież przedkładał słów kapitana nad słowa eksploatatorów.
A fakty eksploatacyjne i dzienniki okrętowe nic nie znaczą, ot co. Kolesiostwo kwitło. Uczciwością kolego nigdzie nie wygrasz – czy to w socjalizmie czy w kapitalizmie.
Autor tekstu i zdjęć: kpt. Władysław Chmielewski