TRAGEDIA NA KANALE LA MANCHE
Ach można opowiadać o morzu.
O ludziach tych, którzy pracują na morzu.
O statkach, o tragediach morskich.
Rybołówstwo morskie to wielki poker. Wielki.
Wielki wyścig o wejście statku na pozycje i móc wyrzucić sieć.
Tak bywało na morskich łowiskach.
Łowiskach Morza i łowiska Oceanu.
Oceanu a i Cieśninie Kanału La Manche.
Jest już pora obiadowa, czas na posiłek, na szybki posiłek.
Posiłek, który odbywa się w biegu.
Tak też było i na jakimś trawlerze rybackim.
Rybackim statku idący pod trałem, załoga.
Załoga trawlera schodzi z pokładu drzwiami.
Drzwiami, które prowadzą małym korytarzem.
Korytarzem do pomieszczeń załogi na rufie statku.
Jedyne wejście z pokładu, które do mesy prowadzi.
Prowadzi do kuchni, do maszynowni i pomieszczeń załogi maszynowej.
Załoga szybko zajmuje miejsca przy wielkim stole w mesie.
Mesie, która znajduje się pod pokładem na rufie statku.
Kucharz i jego pomocnik szybko podają załodze jedzenie.
Jedzenie, które w pośpiechu zjada załoga.
Jedni jedzą podana zupę inni już drugie danie a są i tacy.
Tacy, że już zjedli posiłek i zapalają sobie fajki.
Ich statek idzie pod trałem.
A w każdej chwili mogą być niespodziewane manewry.
Manewry na statku rybackim jest tak jak to bywało.
Bywało na starych żaglowcach.
Żaglowcach, gdy padała komenda do żagli!!!
Do żagli cała załoga żaglowca na pokład wychodzi.
Wychodzi do pracy na pokładzie.
Tak i tu na rybackim statku tak jest.
Jest, gdy kapitan jest zmuszony wykonać jakiś.
Jakiś niespodziewany manewr.
Cała załoga pokładowa zajmuje swoje miejsca pracy na pokładzie.
W mesie, która znajduje się pod pokładem na rufie statku panuje cisza.
Tylko słychać uderzenia metalowych łyżek o metalowe miski.
Panuje pośpiech, zdążyć z jedzeniem.
Jedzeniem, przebraniem się do pracy na pokładzie.
Ktoś odruchowo wstaje, – nasłuchuje, – chce coś powiedzieć.
Powiedzieć krzyknąć! Ale nie zdążył.
Następuje potężne uderzenie w ich statek.
Statek mocno przechyla się na lewą burtę.
Słychać potężny hałas rozdzierający się stalowych.
Stalowych blach kadłuba statku.
Słychać krzyk załogi, wielka panika wśród załogi.
Załogi, która spada na przechyloną lewą burtę.
Lewą burtę pomieszczenia, która jest zalewana potężną wodą.
Woda szybko zalewa mesę, zalewa pomieszczenia załogi.
Głośny krzyk uwięzionej załogi.
Załogi uwięzionej w stalowym pudle kadłuba statku.
Ktoś usiłuje się wydostać do góry.
Góry do małego korytarza, gdzie się znajdują drzwi.
Drzwi zbawcze, drzwi ucieczką, drzwi wyjściowe na pokład.
Na pokład? Niema wyjścia.
Wyjście – jest staranowane, zablokowane stalowymi blachami.
Blachami rozerwanej burty statku.
Słychać zgrzytanie stalowych blach statków.
Po chwili nastaje jakaś dziwna cisza.
Cisza pozorna i tylko potężny szum wody zalewającej.
Zalewający wszystkie pomieszczenia statku.
Po chwili statek tonie. Uderza o dno Kanału.
Jak długo trwała agonia tych?
Tych, Którzy zostali, uwiezieni tych.
Tych, którzy spożywali swój ostatni posiłek.
Posiłek agonia trwała minutę, dwie a może.
Może dla nich ten czas agonii był wiecznością.
Wiecznością, chociaż śmierć przyszła niespodziewanie.
Niespodziewanie przyszła a może zesłana przez.
Przez nie uwagę kapitana innego statku, który.
Który swoim statkiem rybackim staranował?
Staranował inny statek rybacki?
A jak doszło do tej strasznej tragedii?
Tragedii w słonecznym, pięknym dniu.
Dniu, gdy trwała wielka batalia, kilkadziesiąt.
Kilkadziesiąt trawlerów rybackich uwija się we wąskiej.
Wąskiej cieśninie Kanału La Manche niczym mrówki w mrowisku.
Każdy z kapitan statku rybackiego szuka.
Szuka odpowiedniej pozycji dla swojego statku, miejsca.
Miejsca w tym ścisku by mógł wydawać sieć i łowić rybę.
Jeden trawler płynie pełna parą, cała naprzód,
Trwa wyścig, statki nawzajem się zasłania trawler – trawler.
Trawler ten pędzi ile mocy ma jego maszyna.
Kapitan rękę trzyma na telegrafie manewrowym, by.
By w każdej chwili dać sygnał manewrowy do maszynowni.
Kapitan widzi, że jakiś trawler schodzi mu z kursu.
Pędzi dalej i gdy statek zeszedł mu z kursu widzi.
Widzi przed dziobem swego statku, że na jego kursie idzie inny trawler.
Trawler, który idzie pod trałem, ma pierwszeństwo,
Kapitan odruchowo daje rączką telegrafu cała wstecz.
Cała wstecz! Ster na lewą burtę jest mała szansa.
Szansa, że przejdzie za rufą statku, który idzie pod trałem.
Ale jest już za późno.
Dziób jego statku z wielka inercją uderza.
Uderza w prawą burtę trawlera idącego pod trałem.
Taranuje go, dziób statku rozrywa stalowe blachy kadłuba.
Kadłuba, pokładu statku, uderza w nadbudówkę,
Taranujący statek na kilka sekund zatrzymuje się.
Oba statki są szczepieni w stalowym uścisk.
Uścisku rozerwanych stalowych blach kadłuba.
Widać przechył tonącego statku.
Statku dziób taranującego, który się unosi.
Unosi się to znowu opada w dół, wydaje się.
Wydaje się, że chce dokończyć śmiertelnego staranowania.
A wszystko odbywa się na oczach wielkiej społeczności rybaków.
Rybaków, którzy jak gdyby skamieniali widokiem śmierci statku.
Statku rybackiego, jak to długo trwa agonia.
Agonia konającego statku rybackiego ze załogą?.
Załogą, która spożywała ostatni swój posiłek.
Statki rybackie zatrzymują się a cała tragedia trwa kilka minut.
Minut, w których słychać zgrzyt rozrywających stalowych blach.
Staranowany statek zanurza się w otchłani wód Kanału La Manche
W miejscu gdzie pogrąża się statek w otchłani.
Otchłani Kanału La Manche, wybucha gejzer powietrza,
Wypływają na powierzchnie różne przedmioty,
Przedmioty, które są porywane prądem wód Kanału i szybko dryfując.
Dryfując giną z oczu tych, którzy byli świadkami tragedii..
Jakiś statek rybacki swoją syreną żegna tych.
Tych, którzy odeszli wraz ze swoim statkiem.
Syreny statków oznajmiają inne statki rybackie.
Statki rybackie, że stała się tragedia.
Słychać jak już z innych statków odzywają się syreny.
Syreny głośnym głosem żegnają tych.
Tych, którzy odeszli na wieczną wachtę.
Wachtę by nie powiedzieć ze odeszli na inne łowiska.
Na statkach rybackich zostają opuszczone.
Opuszczone do połowy flag sztoku bandery, znak żałoby.
Statki odchodzą z miejsca tragedii.
Dzisiaj już nikt nie będzie łowił, statki.
Statki schodzą z łowiska, jedne podchodzą pod brzeg.
Brzeg rzucają kotwice, inne statki udają się do swoich portów.
Już nikt nie widzi miejsca tragedii.
Nie widać statku rybackiego, który zatopił statek.
Statek pewnie powoli płynie do macierzystego swojego portu.
Portu gdzie na lądzie już czekają rodziny.
Rodziny tych, którzy pozostali w zatopionym statku.
Autor tekstu i grafiki: Marian Rodak
Współpraca: Ewa Sorn