SAMOTNIK
Byli i tacy samotni, ich pierwsze kroki na lądzie to pójść na cmentarz.
Samotnik – Zabierał mały kwiatek, jakieś znicze i szedł ten samotnik.
Samotnik na grób swojej ukochanej.
Ukochanej, która odeszła z tego świata,
Świata do innego, może szczęśliwego świata.
Gdy on. Samotnik był gdzieś hen na dalekich łowiskach.
Kładzie kwiaty na płycie, zapala znicze, rozgląda się.
Dobrze, że nie ma tu kogoś, mówi do siebie.
Jest sam, jest cisza, uśmiecha się Samotnik.
Samotnik do płyty grobu. i szeptem mówi.
Mówi Jestem znowu u ciebie kochana.
Kochana trochę się przedłużyło na morzu.
Morzu, wiesz sztormy a i ryby nie było.
Ale już jesteśmy znowu razem przyniosłem.
Przyniosłem tobie te same kwiaty,
Wiem, że podobają się tobie te kwiaty.
Kwiaty, które pamiętasz?
Głośno rozmyśla.
Zawsze na twoje urodziny przynosiłem te same kwiaty.
Kwiaty wiem, że nie są to róże.
Róże, ale nie wiem czy wypada tu na cmentarz.
Cmentarz przynosić róże?
A ja jestem na tym starym statku, siedzę do póki.
Póki nie zabiorą mi go i każą pójść na inny,
Bo na urlop nie pójdę. To i siedzę na starym statku.
Statku, na który rybacy nie chcą pływać tom urlop sprzedał.
Sprzedał urlop, bo bez ciebie ukochana, co bym robił na urlopie?
Mówi półgłosem. Samotnik do płyty grobu ukochanej.
Ja dobrze się mam, mam ci swoją koje a na półce.
Półce jest twoja a jużci i zniszczona fotografia.
Fotografia niczym święty obrazek a gdy do snu.
Snu ułożę się to i modle się patrząca na twoją fotografie.
Jeno jak mi się przyśnisz tam na morzu.
Morzu to cały dzień myślę o tobie kochana.
Kochana a tobie? Jak ci tam – na tym drugim świecie?
Świecie i pewnie patrzysz na mnie.
Wiem ci ja, że jesteś tu obok mnie i że uśmiechasz się do mnie?
Tak jak tam, gdy bywaliśmy spacerem nad morzem.
Kocham ciebie i jak już statek ma zejść z łowiska to proszę Boga
Boga proszę jeno by statek wszedł do macierzystego portu,
Bo ja to już wczoraj całą noc myślałem o tobie a tyle miałem w myślach.
Myślach żeby tobie opowiedzieć, a patrz, dzisiaj.
Dzisiaj żęm ci wszystko zapomniał.
Zapomniał pewnie i z uciechy, że jesteśmy razem.
Da Bóg, że nie długo znowu się zobaczymy się.
Czas szybko minął, zrobiło się ciemno, tylko maleńkie płomyki w zniczach migocą,
Migocą na ciemnej kamiennej płycie mogiły ukochanej.
Czas na mnie kochana! Głos samotnika rozchodzi się po opustoszały cmentarzu.
Kochana pójdę do siebie na statek!
Głośno wypowiada słowa pożegnalne.
Dzisiaj spokój na statku, bo załoga poszła do swoich domów, rodzin.
Dałby Bóg żeby już jutro statek wyszedł w morze
A gdy wrócę, znowu przyjdę tu do ciebie kochana.
Kochana będzie już zima i będą inne kwiaty,
Będą chryzantemy, wiesz takie duże kwiaty.
Kwiaty białe przyniosę ich dużo, o tyle, widzisz?
Odchodzi ten samotny od mogiły ukochanej osoby.
A gdy odszedł kilka kroków od mogiły.
Mogiły odwraca się spogląda w miejsce.
W miejsce gdzie migocą maleńkie płomyki zniczy,
Pożegnalny gest dłonią a głośno mówi.
Gdy Bóg da, że wrócę. To znowu to spotkamy się, będziemy razem.
Razem kochana a i zostań z Bogiem.
I takie bywały pożegnania, rozstania, zresztą i w swoich pamiętnikach pewnie gdzieś opisuje takie pożegnanie.
Kiedyś na starych żaglowcach żeglarze zazwyczaj odchodzili tak daleko od swego żaglowca do póki widział top masztu swego statku. A i na tych starych rybackich statkach byli tacy, którzy schodzili na ląd by wypić kufel piwa, wejść do świątyni zmówić modlitwę.
Autor tekstu i grafiki: Marian Rodak
Współpraca: Ewa Sorn