Po długim i często trudnym rejsie gdy statek osiągał port macierzysty lub port docelowy, marynarze nabierali nowych sił witalnych i chęci do życia na myśl o portowych swawolach. Zazwyczaj po rejsie dostawali wynagrodzenie za ciężką pracę i od tej pory miasto i wszelakie portowe rozrywki stawały dla nich otworem.
Marynarze mieli cały wachlarz portowych uciech, zaczynając od barów, tawern, kabaretów, gier hazardowych, a kończąc na domach publicznych. Te ostatnie cieszą się wielkim wzięciem, zwłaszcza w portach hiszpańskich: Kadyksie, Barcelonie, Walencji, Maladze, czy tez w położonej w głębi lądu, Sewilli. Każde większe miasto portowe posiadało swoje domy uciech. Największą sławą pod tym względem cieszy się w Hiszpanii jednak Walencja. Znajduje się tam bowiem cała dzielnica cielesnych doznań.
Podobną dzielnicą – Laguną – słynie także Sewilla. Znajdował się w niej słynny dziedziniec „Pod Wiązami”, gdzie mieściło się wiele szynków, gdzie w towarzystwie dziewczyn można było pić, tańczyć i grac w kości. W miejscach tych zbierały się przeróżne bandy, które wywoływały bójki i niejeden marynarz dostaje cios nożem pod żebra.
Prócz Hiszpanii także inne porty europejskie, do których zawijają statki z odległych oceanicznych wypraw goszczą marynarzy spragnionych uciech. Można tu wymienić : Tulon, Brest, Portsmouth, Londyn, Antwerpię, Amsterdam, Hamburg i nasz rodzinny Gdańsk. Władze portowych miast często sami godzili się na otwieranie domów publicznych z uwagi na bezpieczeństwo mieszkańców (szczególnie kobiet i młodych dziewcząt).
Do innych uciech należały portowe tawerny. Jednakże wstępu do nich nie każdy posiadał. W miejscach tych mogli przesiadywać tylko zasłużeni marynarze: kapitanowie, szyprowie, bosmani i marynarze, którzy opłynęli przylądek Horn. Tawerny posiadały swój oryginalny i niepowtarzalny styl. Przed wejściem wisiała z kutego metalu tablica z napisem nazwy tawerny. W środku można było znaleźć mnóstwo żeglarskich przedmiotów : kotwice, sieci rybackie, lampy naftowe, stare mapy i cały świat morskich głębin.
Ciężkie dębowe stoły i ławy stanowiły całe umeblowanie tawerny. Niemal przez cały dzień, siedział w nich różnojęzyczny tłum marynarzy popijających trunki i wypuszczających obłoki dymu z fajeczek. Mimo trudności językowych w tawernach istniała hierarchia zajmowania miejsc przy stole i miało to ścisły związek z żeglarskimi osiągnięciami. Często istniały loże kapitańskie czyli stałe miejsca z wypisanymi nazwiskami kapitanów, które podczas ich nieobecności nie miał prawa nikt zajmować. Był to dowód uznania ich zasług i szacunku.
Pobyt marynarzy na lądzie zależał o zasobności portfela i słabości woli. Przeważnie gdy marynarz wydał cały swój dobytek to szukał nowego statku aby na nim zamustrować i dorobić się nowych pieniędzy.
Autor: Marcin Gruszczyk