Karol Olgierd Borchartd – subiektywnie…

Długo się zastanawiałem nad próbą napisania paru słów na temat tak wybitnej osoby jaką niewątpliwie jest Kpt. Karol Olgierd Borchartd. Nie będzie to opis życia kapitana bo nie posiadam takich kompetencji, spróbuję podzielić się swoimi przemyśleniami.

Będąc chłopcem należałem do harcerskiej drużyny wodnej, każdy z nas szukał wtedy osoby na której mógłby się wzorować, dzisiaj taką osobę nazwalibyśmy idolem. Pewnego razu kolega się mnie zapytał czy czytałem książkę pt. „Znaczy kapitan”, odpowiedziałem że nie, po czym od razu udałem się do biblioteki żeby ją wypożyczyć. W dzieciństwie każdy młody człowiek marzy kim chciałby zostać w przyszłości. Moim marzeniem było oczywiście wstąpienie do Szkoły Morskiej.

 

Pamiętam jak dziś, gdy czytałem „Znaczy kapitana” i w pierwszych rozdziałach Borchartd opisuje swoje młodzieńcze lata spędzone w Szkole Morskiej w Tczewie. Studenci odbywający nauki w szkole tworzyli historię polskiego szkolnictwa morskiego. Odbywali oni także roczny staż na żaglowcu „Lwów”, którego dowódcą był wtedy tytułowy Znaczy Kapitan czyli Mamert Stankiewicz. Borchartd w swojej książce opisuje pierwsze swoje kroki na żaglowcu i zabawne wydarzenia. Bardzo dobrze utkwiła mi w pamięci historia na temat wyglądu studentów Szkoły Morskiej i ich mundurów. Doskonale się utożsamiałem z autorem, gdyż harcerze wodni również noszą marynarskie mundury, a że byliśmy małą drużyną każdy z nas miał jakieś braki w umundurowaniu. Jednak to nie było wtedy najważniejsze, chodziło o złapanie ducha morza, przyjaźnie, żeglarskie wychowanie i wspólnie spędzany czas.

Karol swoją postawą i cnotami opisanymi w książkach skłania do głębokich refleksji nad swoim życiem i charakterem. Wyznawał prostą ale jakże niebanalną zasadę swojego pierwszego kapitana Mamerta Stankiewicza: „Znaczy tak jak się umawialiśmy”, „Znaczy robota ma być wykonana tak jak należy…” . Te cytaty skłaniają do staranności i wytrwałości w wykonywaniu swojej pracy, postanowień i obietnic.

Życie kapitana było bardzo intensywne i niezwykle barwne. Pływał na licznych statkach pasażerskich m.in. na s/s „Kościuszko” i m/s „Piłsudzki. Zajmował tam stanowiska od asystenta pokładowego do pierwszego oficera. W 1936 roku otrzymał tytuł Kapitana Żeglugi Wielkiej. Podczas wojny pływał na m/s „Chrobry”, który został storpedowany u wybrzeży Norwegi, ciężko ranny trafił do Anglii na rehabilitację. Po powrocie do kraju wykładał najpierw w Technikum Rybołówstwa, potem w szkole Rybołówstwa Morskiego, a na sam koniec w Gdyńskiej Szkole Morskiej. W szkole morskiej wykładał głównie astronawigację często za marne pieniądze ale robił to z prawdziwą pasją i oddaniem.

Oczywiście wielką pasją kapitana była literatura i pisarstwo. Na stałe do kanonu książek marynistycznych wpisała się już wspominana kilka krotnie książka „Znaczy Kapitan”, która jest niewątpliwie pozycją kultową. Uważam że każdy żeglarz czy pasjonat morza powinien ją przeczytać. Pozostałe książki „Krążownik spod Samosiery”, która jest kontynuacją „Znaczy Kapitana” i „Szaman Morski” również stanowią wybitne dzieła wśród literatury marynistycznej.

W tym artykule nie chciałem przedstawiać życiorysu Kapitana bo istnieje na rynku wyśmienita książka Ewy Ostrowskiej „Kapitan własnej duszy. Borchardt znany i nieznany” . Autorka tej książki towarzyszyła Borchardtowi do chwili odejścia na wieczną wachtę, była również osobistą asystentką Kapitana.
Kończąc chciałem jeszcze raz zachęcić wszystkich, który nie mieli jeszcze styczności z twórczością Kapitana do zapoznania się z jego wybitnymi dziełami. Mogę zagwarantować dobrą zabawę, mnóstwo śmiechu podczas czytania oraz niezapomniane chwile przeżywając wszystkie historie zawarte w książkach.

Autor: Marcin Gruszczyk

Zdjęcie: Stała wystawa poświęcona kpt. Borchardtowi w Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu