POŻEGNANIE
Pożegnanie starego człowieka z miłością. –
Miłością, jakim było dla niego morze.
Są takie chwile, że stary człowiek.
Człowiek leżący na szpitalnym łóżku marzy i wie.
Wie, że jest już starym człowiekiem, a i jego zdrowie jest.
Jest gdzieś na progu innego świata i wie.
Wie ze będzie musiał przejść ten nie widzialny.
Nie widzialny próg do innego świata.
Wspomina swoje życie, które spędził na statkach.
Statkach rybackich a bywa, gdy ból nie dokucza
Łaskawy Bóg zsyła mu sen jego miłości.
Miłości tej innej, tej miłości do żywiołu.
Żywiołu – do morza.
A gdy się budzi jest rozczarowany.
Rozczarowany, że ten Boski sen tak szybko minął.
Minął leżąc na łóżku szpitalnym stary człowiek.
Człowiek ma jedno marzenie, tylko jedno marzenie.
Marzenie to pójść na spotkanie ze swoją miłością.
Miłością ta inną tą miłością do żywiołu – morza.
Nadszedł jesienny dzień, jeszcze jest szaro.
Szaro dopiero budzi się dzień.
Stary człowiek szybko ubiera się, nawet jest zdziwiony.
Zdziwiony, że Bóg dał mu dzisiaj zdrowie i może pójść.
Pójść na spotkanie ze żywiołem tam.
Tam nad morze, zobaczyć świt.
Świt, zobaczyć wstający dzień na morzu.
Nie pamięta drogi do morza, ale jakaś tajemnicza.
Tajemnicza siła a może Bogini, przyprowadza go tu, na brzeg morza.
Morza tak dawno nieoglądanego, do którego wchodzi.
Wchodzi. Nie odczuwa, że stoi we wodzie.
Wodzie, w której nie odczuwa chłodu stanął.
Stanął, zdjął czapkę a i unosi laskę głośno woła jestem!
Jestem tu z tobą morze! Jestem tu moje Ty Morze.
Patrzy, na czerwień świtu budzącego się dnia.
Patrzy na bezkresne zwierciadło powierzchni morza,
Głośno dziękując Bogu ze spełniły się jego marzenia.
Marzenia, naszły jego stary umysł wspomnienia.
Wspomnienia młodości. Ujrzał swoją młodość.
Młodość, gdy jest gdzieś tam hen na morzu.
Morzu, gdy stoi za kołem sterowym statku.
Statku rybackiego, słyszy szum łamiących się fal
Fal, – gdy Morze zmieniało swoje oblicze, marzenia.
Marzenia jego młodości a i jego miłości do żywiołu.
Żywiołu, do ukochanego Morza.
Morza, w którym stary rybak klęka we wodzie.
Wodzie, już osłabionym głosem szepcze.
Morze…… Moje ty Morze!! Ociera swoje starcze oczy.
Oczy, które już nie widzą budzącego dnia na Morzu.
Tylko poruszające się -starego człowieka. Usta.
Usta szepczą umierającym głosem.
Morze……… Morze…… Morze gdzie jesteś?
Stary rybak klęczący w morzu, Kleczy w swoich marzeniach.
Marzeniach zanurza w morzu swoją starą twarz w pożegnalnym.
Pożegnalnym pocałunku miłości a i młodości.
A później było słychać sygnał karetki szpitalnej,
Ale on jej nie słyszy, On jej już nie potrzebuje.
Autor tekstu i grafiki: Marian Rodak
Współpraca: Ewa Sorn