Relacja z 51° Salone Nautico Internazionale we włoskiej Genui – największych targów nautycznych Europy

Odbywające się co roku w Genui targi łodzi są jedną z niewielu okazji, żeby zobaczyć, które z objawów luksusu udało się projektantom przenieść z ekskluzywnych willi na wodę i jaki nadali im kształt. Impreza ta jest dość wyraźnie zorientowana na rynek włoski, więc wygląd i styl nie ustępują ważnością parametrom technicznym łodzi.

Znakomitą większość powierzchni wystawowej oraz basenów portowych zajmowały jachty o napędzie mechanicznym. Ponadto, wśród mniejszych łodzi niewiele było cruiserów pozwalających na wielodniową turystykę, dominowały natomiast łodzie otwarte lub wyposażone w niewielką kabinę. Uzasadnienia takiego stanu rzeczy szukać można w geografii Włoch – głównym akwenem jest oczywiście Morze Śródziemne, na północy uzupełnione o przepiękne górskie jeziora. Niestabilne warunki wiatrowe, zamożność społeczeństwa i bliskość zbiorników wodnych sprzyjają odbywaniu weekendowych przejażdżek na szybkich motorówkach. Dlatego jachty żaglowe i „barki” nie były często prezentowane przez wystawców.

Wśród najmniejszych jednostek popularne były RIB-y z centralnie umieszczonym silnikiem i napędem strugowodnym. Z powodu niewielkiego kokpitu ich funkcje ograniczają się do szaleństw na wodzie i zapewnienia komunikacji z lądem większym jednostkom. Małą praktyczność wynagradzają doskonałymi właściwościami nautycznymi, dorównując pod tym względem skuterom wodnym – prędkość rzędu 50 węzłów nie jest dla nich nieosiągalna.

Ciekawym przykładem był Sacs Abarth 595 Tributo Ferrari, nawiązujący stylistyką do samochodów marek zawartych w nazwie.

Rozglądając się za nieco większą łodzią, o długości 6-10 metrów, można było wybierać głównie z pomiędzy obficie wykończonych drewnem „mebelków”, których głównym zadaniem jest dobrze wyglądać, oraz mniejszych i większych RIB-ów. Niektóre z nich były większe do tego stopnia, że dopiero na drugi rzut oka pozwalał zauważyć, że ta luksusowa łódź ze stacjonarnym silnikiem i sporą kabiną jest otoczona balonem o standardowej średnicy, prawdopodobnie głównie po to, żeby zastępował odbijacze.

Gdy długość kadłuba wyrażona w metrach osiąga wartości dwucyfrowe, można już mówić o luksusowych apartamentach, które mogą bardzo sprawnie zmieniać położenie, a tym samym widok z mocno przyciemnianych okien. Nikogo nie dziwią takie elementy wyposażenia, jak kostkarka do lodu, zmywarka do naczyń czy telewizor, którego rozmiar wyrażony w calach niemal dorównuje długości łodzi w stopach. Natomiast lodówki na napoje ukryte są niemal przy każdym miejscu do opalania, które swoją drogą zdają się być wyznacznikiem liczebności załogi w procedurze certyfikowania łodzi. Wśród trendów stylistycznych ostatnim krzykiem mody wydają się być wyraźne, geometryczne kształty z ostrymi krawędziami i płaskimi powierzchniami. Dobrym przykładem jest Sessa C68. Poza kołem sterowym i uchwytami na napoje ciężko znaleźć jakikolwiek okrągły element. Łódź może być wyposażona w trzy lub cztery dwuosobowe kabiny, z których każda mogłaby być pokojem w luksusowym hotelu. Dotyczy to zwłaszcza armatorskiej, z łazienką większą od sypialni dla skippera ukrytej pod kokpitem.

 

W nieco innym kierunku poszedł Fiart, kusząc zaokrąglonym kadłubem i ciekawym doborem żywych kolorów we wnętrzu. Jednak w przypadku jachtów tej wielkości ostatnie słowo i tak należy do klienta, który może wpłynąć na niemal każdy element wyposażenia.

Na targach w Genui niewiele było widać polityki proekologicznej. Nawet producenci posiadający w swej ofercie jednostki o napędzie elektrycznym podczas pobytu we Włoszech zdawali się dojść do wniosku, że łódź z silnikiem V8 na pełnych obrotach ma pozytywny wpływ na czystość wody poprzez jej intensywne napowietrzanie, a co za tym idzie, zwiększanie jej zdolności do samooczyszczania. Możliwe też, że po prostu nikogo to nie interesuje. Wyjątkiem potwierdzającym regułę było stanowisko Garda Solar, na którym można było obejrzeć katamaran napędzany energią słoneczną, pobieraną przez panele umieszczone nad pokładem. Przyciągał uwagę zwiedzających także, a może przede wszystkim, swoim kształtem.

Oprócz łodzi rekreacyjnych w Genui można było zobaczyć wodne wyścigówki, zarówno napędzane wiatrem, jak i benzyną, względnie innym łatwopalnym płynem. Wrażenie robiła łódź należąca do Victory Team ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Dwa dwunastocylindrowe silniki o łącznej mocy  1700 KM potrafią rozpędzić ten niemal pięciotonowy katamaran do 255 km/h.

Jeden z większych pawilonów wystawowych poświęcony był elementom wyposażenia łodzi, od relingów i drabinek, przez owiewki, toalety, elektronikę, po silniki i przekładnie. Na stoisku Volvo Penta można było zobaczyć napędy typu IPS, z podwójnymi śrubami skierowanymi do przodu. Podobno pozwala to uzyskać sprawność wyższą o 30% w porównaniu z dotychczas znanymi rozwiązaniami. Inną zaletą tego systemu jest możliwość obrotu o 360 stopni, co pozwala komputerowi sterującemu przemieszczać łódź w dowolnym kierunku zadanym joystickiem bez użycia steru strumieniowego.

Podobno tegoroczne targi w Genui były uboższe niż poprzednie, co może mieć związek ze zwiększoną aktywnością i podejżliwością włoskich służb podatkowych. Mimo tego i ciężkich chmur wiszących nad tym rejonem strefy Euro, prawdopodobnie jeszcze długo na naszych akwenach luksus nie będzie miał tylu synonimów.

Autor: Adam Lenartowski