SKRZYPCE
Zastanawiam się? – Nie -, nie chce wracać do wspomnień młodości. –
Spotkanie z dziewczyną, która tam! –
Tam – w rybackiej tawernie, w niezapomnianej tawernie.
Tawernie – gdzie wspaniała dziewczyna – a i piękna była. –
Przecież i jam ci był kiedyś młodym – a i kochał ci się w aniołach ziemskich.
Dziewczyna, która budziła do życia. –
Budziła do życia swoje skrzypce a może?
A może ta wspaniała a i niezapomniana tonacja skrzypiec –
Skrzypiec – pozostała w starym umyśle starego człowieka, –
Człowieka, – który, a może pierwszy raz usłyszał?
Usłyszał Piękno – piękno, jakim jest usłyszenie głosu tych.-
Tych niezapomnianych skrzypiec. – Tam, w tawernie!
A po czasie patrząc – na zawieszone tam! W izbie -.
Izbie? Tam w tawernie, w izbie w tej drugiej izbie.
Zawieszone skrzypce na zardzewiałym gwoździu.
Tam w tawernie na, na zadymionej, a – może zabrudzonej.?
Zabrudzonej dymem fajek ścianie były zawieszone jej skrzypce…..
Skrzypce – a może była to i jej – dusza jej?
Dusza tej? – Tej Dziewczyny z skrzypcami, która.
Która? Odeszła z tego przeklętego świata?
Świata pełnego dymu, a już nie wspomnę i hałasu?
Krzyku! By nie, nie powiedzieć bełkotu rozmowy.
Rozmowy, wrzasku, którego nikt nie słucha i nikt nie odpowiada.
Tylko ten smutny ton,?…….
Ton zamknięty w pudle skrzypiec, – który tęsknił za innym światem……
Światem ciszy, by mogła ta piękna jej dusza pokazać piękno muzyki.
A i niezapomniana dziewczyna mojej młodości przepraszam.
Przepraszam? Czy dzisiaj wiedziałbym jak jej i co powiedzieć?
Powiedzieć? – Wołać!!! a może i krzyczeć? –
„DZIEWCZYNO UCIEKAJ Z TEGO PIEKŁA”.
Piekła, jakim była ta zapomniana tawerna rybacka, w której byłem.
Byłem – a może byłem w chwili?-
Chwili? Gdy ONA konała, – dusząc się w hałasie izby rybackiej tawerny?
Tawernie – pełen dymu a i krzyku by nie powiedzieć hałasu.
A ja nie wiedziałem, że ja?
Ja jej jeszcze? Że –
Że ja zadaje jej cios.!!
Cios bolesny jej duszy? Wkładając do jej kieszeni judaszowy banknot.
Cios duszy dziewczyny,!! – Która tam ci na skrzypcach grała?
Grała żebrząc o świętość, jakim jest nasz chleb – tam w!
W starej zadymionej izbie tawerny rybackiej. – –
Ja przepraszam, że tak o swoich grzechach.
Grzechach młodości wspomniałem.
Wspominam! A czy dzisiaj mam się wyspowiadać?
Wyspowiadać? Tak kochani, – toteż i wam się spowiadam. …
Spowiadam się Tobie moja Bogini, – a wy macie prawo.
Prawo starego człowieka rozgrzeszyć przecież.
Przecież już ci i nadchodzi.
Nadchodzi ci mój kres życia.
Autor tekstu i grafiki: Marian Rodak
Współpraca: Ewa Sorn