Od początku istnienia żeglarstwa istnieją szanty. Są one ściśle z nim związane i stanowią nierozłączny element tradycji i kultury morskiej. Angielscy marynarze mawiają, że: „A song is ten men on the rope” czyli pieśń jest tyle warta co dziesięciu ludzi przy linie.
Nazwa wywodzi się najprawdopodobniej od angielskiego słowa „chant” – które oznacza śpiewać monotonnie. Ogólnie rzecz biorąc jest to pieśń, którą śpiewało się (śpiewa) na dużych żaglowcach dla ustalenia rytmu pracy.
Statkowym „wodzirejem” był tzw. szantymen, jego rola była niebagatelna. On był odpowiedzialny za śpiew ale jednocześnie za wykonywaną pracę. Do niego należała tez mobilizacja marynarzy do maksymalnego wysiłku i tępa pracy. Szantymen był ceniony i wyróżniany na równi z bosmanem lub żaglomistrzem. Często musiał wykazywać się wyobraźnią i dużą umiejętnością improwizacji. Gdy praca na pokładzie nie była jeszcze do końca wykonana i skończyły się wszystkim znane stałe zwrotki danej szanty – musiał na bieżąco wymyślać nowe. W przeciwnym wypadku praca była zachwiana i taki szantymen zazwyczaj lądował za burtą – jak widać nie była to lekka praca.
W zależności od pracy, szanty posiadały swoje specyficzne tempa, podziały rytmiczne i akcenty. Inne szanty były śpiewane podczas rwania kotwicy, inne podczas wciągania żagli krótkimi szarpnięciami lin, inne podczas mozolnej pracy przy pompach, lub podczas załadunku towarów. Zazwyczaj szantymen intonował zwrotkę – wtedy załoga odpoczywała, później cała załoga śpiewała refren wykonując daną czynność. Przykładem takiej szanty może być szanta „Ciągnij go Joe”.
Pieśni marynarskiego trudu nie mają stałych i z góry ustalonych form. Najlepsze przetwarza się i powiela w nowych wersjach, przekazując ich rytm i treść z pokolenia na pokolenie, zgodnie z odwieczną tradycją marynarską. Najpełniej szanty rozwijały się w złotej epoce żagla przypadającej na wiek XIX.
Szanty są nie tylko oryginalne poprzez swą budowę, ich treść podobna jest do starodawnych pieśni ludowych, w których można odnaleźć obraz dawnego życia i dawnych obyczajów.
Oprócz szant śpiewano także inne pieśni zwane pieśniami kubryku. Te były balladami śpiewanymi i słuchanymi w spokoju w wolnych chwilach od pracy, co zdarzało się na żaglowcach raczej rzadko. Dlatego też częściej śpiewano je podczas pobytów w portach. Istnieją także pieśni z mesy – śpiewane przez oficerów.
Tematyka szant była bardzo różna. Jednak w przeważającej większości występowały w nich kobiety, portowe uciechy i alkohol. Jednakże na statkach śpiewano również piosenki dla serca i od serca. W niektórych piosenkach śpiewanych na pokładzie, przy blasku księżyca lub pod niebem pełnym gwiazd, dominowała przede wszystkim tematyka miłosna.
Autor: Marcin Gruszczyk