W DRYFIE PO PRACY

 

W DRYFIE PO PRACY

 

No Marian siadaj   sobie gdzieś- mówi mechanik
Rozglądam sie na czym mam siadać i nic takiego nie widzę.
Weź sobie kibel od węgla i do góry dnem i masz siedzenie— podpowiada mi  palacz.
A zanim przyszedłeś do nas do DALMORU to gdzie pracowałeś? pyta mnie palacz.
W stoczni gdyńskiej a później w ROS-ie wiecie w tej stoczni ry­backiej, tam GAL ma swoje warsztaty no a przed zamustrowaniem to wiecie we warsztatach naszych,

A na  pływanie w GAL-u nie  starałeś  sie?  Pyta mechanik.
Starałem sie  i   to długo a  w kadrach mówili  ze jak będzie odpowiednie miejsce  i  statek to mi  powiedzą, wiec chodziłem na dejmanke, czyściłem kotły, skrzynie cieplne, przeprowadza i remonty miedzy rejso­we .
Zawsze sie pytałem kiedy popłynę a oni  mówi że. pamiętamy o was  i  tak czas  mijał a ja chodziłem tam gdzie była robota na statku. Aż któregoś załogowy mówi  do mnie
Mamy dla was. statek,  pójdziesz na  s\s „EMILE ZAUBER”. Masz  tu  skierowani!
Do  mechanika a- on będzie wiedział  gdzie ciebie dać, masz okręt i już ciebie  nie widzę.
Bardzo sie ucieszyłem że będę na  statku,  wiec szybko z  biura wysze­dłem i ide w  stronę portu ale po chwili  zastanawiam się bo nie wiem gdzie ten mój  wymarzony statek stoi?  wracam do załogowego  i  pytam.
A wasz okręt  stoi  tu w naszym ROS—ie,
Acha to już wiem dziękuje   ,
Po kilkunastu minutach szybkiego marszu  jestem  już na  terenie  ROS -u rozglądam sie no stoją  statki. Jest GOPLO, LUBLIN, LIDIA i jeszcze inne  statki  tylko nie  widzę  mojego  statku EMIL I  ZAUBER ,trochę dziwna nazwa statku, ale na pewno to jakaś z rewolucji  a może rodzina czy znajoma  Lenina  ale nie ma  takiego  statku.
Ide do dyspozytora by sie dowiedzieć gdzie stoi tern mój okręt, bo mo­że poszedł   pod  bunkier.
Dzień dobry- mówię, ja zamustrowałem na EMILE ZAUBER a ja jej nie widzę tu w basenie?
Co pan nie widzi takiego dużego  statku?  Patrz  pan stoi  pod  samym moim oknem.
Wyszedłem z budynku i patrzę na ten swój okręt jak to mówił w zało­gowym.   Przecież  to  spalony  jakiś  wrak po niemiecki, chociaż wydaje mi sie bardzo znajomy.
Wiecie jaki  to był  statek?
Skąd  mamy wiedzieć? Odpowiada  mechanik
To  był  ten wrak co stał  na mieliźnie cyplu  Helu..
Ha  na ha  śmieją  sie ale ciebie  zaokrętowali   na  okręt, przecież  to po­niemiecki ,wrak, po co ciebie tam na  niego dali?
Do  roboty  do mechanika  do pomocy.
To na  nim była załoga?
Nie, ale mechanik był  nadzorował  prace na tym s tatku.
A co tam było do roboty,  on powinien  iść na stocznie.
No właśnie tam  był  przygotowany  by wejść na  stocznie,  wszystko wam powiem.
No  jak już  jestem  przy statku no to ide na  niego, wchodzę  na  pokład pierwszego napotkanego pytam  gdzie jest kabina mechanika

Tu na  mostku  na  piętrze po prawej   burcie,   zobaczysz  bo  u  niego  są otwarte drzwi i światło sie  świeci.
..Dziękuje  i  wchodzę do góry o jest  światło to tu.
•; Dzień dobry  ja do pana mechanika  -mówię.
, No mam  asystenta, na którym pływałeś statku?
Nie panie mechaniku, ja tylko w harcerstwie morskim.
Dobre i to bo ja przed wojną byłem w HOM – ie a teras jak widzisz be­dę tu długo na tym okręcie.
Ale ja pracowałem w stoczni panie mechaniku.
W której stoczni pracowałeś i u kogo ?
Na maszynowym u  Milosia a Papkę był  mistrzem
Ha to mamy wspólnych znajomych ,bo jak byłem na s\s  „WISŁA” to bry­gada Milosia robiła mi remont.
Ja panie mechaniku – przerywam- też robiłem na tym statku, na WIŚLE przy głównej maszynie ,wszystkie łożyska wytapialiśmy.
No zgadza Sie! to będę miał pomocnika.
Będę sie starał panie mechaniku- mowie i rozglądam sie po pomieszcze­niu ,  po salonie mechanika.
Masz ciuchy robocze ? to dobrze tu będziemy urzędowali,  widzisz stół jest z rufy, szafy z dziobu, krzesła dali mi z biura a najważniejsze  Ze mamy światło,  pomieszczenie jest duże tu była messa oficerska.
Ja widziałem ten statek jak jeszcze stał  na mieliźnie ,zawsze mieli­śmy ochotę wejść na niego,  podpływaliśmy  jachtem CZUJ-DUCHEM naszym harcer­skimi  jachtami.
Ale ten statek strasznie wyglądał,  spalony,  ta wielka w burcie dziura po torpedach , był  bardzo tajemniczym statkiem
Panie mechaniku- dręczy mnie pytanie- a kiedy ten statek będzie go­towy do rejsu?
Cha, cha człowieku,  dużo upłynie wody, najpierw należy wyrzucić cały ten muł  z ładowni i maszynowni i innych pomieszczeń a później statek pójdzie na stocznie a dopiero LOYD zadecyduje czy będzie sie nadawał  do remontu.   
Tak wyglądał mój pierwszy statek, moja praca na nim to sprawdzanie co lu­dzie robią i przekazywania poleceń mechanika co należy robić.
W maszynowni potężna dziura po torpedach została załatana, wszędzie jest pełno mułu który zostaje wynoszony na pokład do specjalnych pojemników a później na nabrzeże i wywiezione.
Wszędzie widać skutki wybuchu w maszynowni ,zwisające przewody ,gretingi, relingi,  kable ,kolumny maszyny głównej są poderwane z fundamen­tu co powoduje że główna maszyna dziwnie stoi.
Kotłownia  jest już tro­chę uporządkowana tak że można chodzić, wszędzie pełno ludzi z łopa­tami ,wiadrami i innymi narzędziami do porządkowania maszynowni.
Tu na dole w maszynowni panuje nie przyjemny zaduch wytwarzany przez znajdujący sie muł , panuje półmrok co zwiększa tajemniczą scenerie że tu kiedyś była wielka tragedia.
Czas mija a ja wciąż jestem na s\s  „EMILA ZAUBER” ,nic sie nie zanosi na moje pływanie we flocie handlowej.
Na ten temat rozmawiam z mechanikiem i pewnego dnia mechanik mówi.
Marian ,  powiem tobie że z twojego pływania nic nie będzie, jesteś przed wojskiem ale to jeszcze nic, ty masz zasrany życiorys,  bo po co sie urodziłeś w tej Belgii, przecież ciebie nikt nie wypuści w morze.

Bo  wszyscy myślą że ty  uciekniesz ze statku, nic nie mów a słuchaj, ja tobie wierze że nie uciekniesz,  ale są tacy że nie wierzą , ja wróciłem statkiem po wojnie do Polski, 
Trochę  popływałem a teras będę tu na EMILI siedział, będę i dziękował  Bogu Ze mnie nie wyrzucą z floty.
Na razie musze wymienić książeczkę żeglarską a to bardzo długo potrwa, będę  czekał długo,  będę marzył  tak jak ty by kiedyś wypłynąć na statku,  to są nasze marzenia a tej naszej roz­mowy nigdy nie było – przyrzeknij mi jako przyjaciel
Tak panie mechaniku ,przyrzekam,  pan powiedział  prawdę, to są tylko marzenia a tak chciałem być marynarzem.
Marian ja tobie pomogę będziesz pływał  w DALMORZE.
Dziękuje panu ,naprawdę pan mi pomoże bym pływał?
Koniec opowiadania ,  każdy z nas idzie do swojej pracy.
Na koniec wachty sprzątam w maszynowni i kotłowni,  idę nastawić nawiewniki, chociaż i tak niema wiatru.
Na mostku statku na wysokim stołku siedzi wachtowy i czuwa.
Cześć – mówię -co kończymy wachtę ?
Nie dopiero zaczynam a spać sie chce jak diabli, dwie godziny szybko mi­ną i jeszcze zdążę wskoczyć do koji i trochę zdrzemnąć.
Na pokładzie tuż koło kuchni spotykam swego zmiennika który w jednej ręce trzyma pajdę chleba w drugiej kawał kiełbasy.
Cześć Grzesiu – mówię
Cześć marian,  co stoimy w dryfie?
Tak, stoimy do rana,  trochę podobijaliśmy łożyska na maszynie.
To dobrze trochę człowiek odpocznie a ty do koji?
Grzegorz. Nie dużo nie odpoczniesz- bo macie sprawdzić windę trałową- mówię
Patrząc na Grzesia z jakim apetytem żre i mnie sie udzieliło by coś wrzucić na ruszta jak to sie  mówi, po zjedzeniu posiłku wskakuje do swojej koji.
W mojej koi jest teras przyjemnie, mam czyste firanki, światło, mój materac odizolowany pustym butelkami jest suchy, sprawdzam czy przy­padkowo niema nieproszonego gościa – szczura.
W koji przyjmuje podstawę na baczność ,małe przeżegnanie,  podzięko­wanie Bogu za szczęśliwy dzień, przed zaśnięciem moje myśli wędrują gdzieś hen daleko do Gdyni,  do rodziców,  moje myśli są przy dziew­czynie – może trochę sie w niej kocham a może. 
Nie  ja ją chyba tro­chę kocham bo przecież biłem sie z Kazikiem jak tylko powiedział że jak płynęliśmy na jachcie to a była fala no i trochę no, no jak to sie mówi zarzygała w kabinie,  każdy mógł nie wytrzymać fali.
A ja jak rzygałem i to na oczach całej załogi i to w czasie obiadu całe szczęście że nasza załoga nie jest taka czuła na te przykre sprawy i udają że tego nie widzą, ale co oni sobie myślą o mnie tego to ja nie wiem. 
Na pewno śmieją sie te mnie gdy mnie widzą.
Dobrze że tu na Pół nocnym nie dmucha,  bo nie wiadomo jak ja bym wyglądał.
W Gdyni będę miał co opowiadać kolegom a może i dziewczynie w której sen niczym czarna kurtyna opada na moją świadomość, jeszcze jedno małe przebudzenie i śpię niczym młody bóg.

 

 

Wspomnienia Rybaka Dalekomorskiego z życia na rybackich statkach dalekomorskich w latach 50-tych, opowieść o pracy i życiu na rybackim traulerze na najdalszych łowiskach świata w słowach i obrazach Człowieka Morza.

 

 

Autor tekstu i grafiki: Marian Rodak
Współpraca: Ewa Sorn