WYBRAŃCY BOGA MORZA
Wybrańcy Boga Morza, którzy przęśli nie widzialny próg?
Próg do innego, świata – gdzie niema sztormu, piekła ziemskiego.
Powyżej pokazuje rycinę do tragedii z sprzed pół wieku a wszystko to wydarzyło się w pochmurnym, jesiennym dniu.
Dwaj młodzi Kaszubi a doświadczeni rybacy wychodzą w morze. Na pokład łodzi rybackiej zabierają praktykanta szkoły jungów.
Pogoda jak to w jesieni bywa a zwłaszcza tu w zatoce, gdy wieje północno-wschodni wiatr. Rybacy przeczuwają, że nadchodzi pora sztormowa wypływają w morze by uratować, sprzęt połowowy, który znajduje się w pobliżu Orłowa.
Rybacy stawiają, potężny żagiel rozprzowy, jest to duże płótnisko i wychodzą z portu.
Lodź szybko płynie lewym halsem, płynie pół wiatrem to i lodź ma przechył na prawą burtę. Rybacy płyną w nie dalekiej odległości od brzegu.
Zbliżają się to potężnego klifu w pobliży Redłowa, łódź ma szybkość a morze?
Co chwile rozpryskuje potężną falą o burtę łodzi rybackiej?
Toteż płynący w łodzi praktykant bez przerwy wylewa wodę z łodzi.
Jeden z rybaków siedzi na rufie łodzi trzyma w jednej ręce szoty wielkiego płótniska żagli a w drugie ręce rumpel i steruje. Rybak jest odwrócony plecami do wiatru i fali.
Ubrany jest w odzież sztormową i prowadzi lodź do celu.
A celem jest wielka łacha piaszczysta, tuż w pobliżu drewnianego mola w Orłowie.
Tu znajduje się sprzęt tychże rybaków, sieci, które są zastawione na śledzia?
Od czasu jakaś fala zalewa go, dla niego to jest normalna pogoda, rybacka pogoda.
Drugi z rybaków siedzi na gretingach dna łodzi w dziobowej części tejże łodzi, jest osłonięty od bryzgów fali, ćmi papierosa i obserwuje młodego praktykanta, który wylewa wodę z zęz łodzi.
Gdy już wydaje się już, że mają na trawersie po prawej burcie klif, już widać molo w Orłowie.
Sterujący rybak głośno krzyczy, by przekrzyczy szum wiatru i hałas łamiących się grzywaczy.
Chłopy! Chłopy! Widać nasze pływaki na mańcach! [Sieci, które oznaczone są pływakami]
Więcej nie. Zdążył powiedzieć.
Łódź zahacza mieczem o niewidoczny, znajdujący pod wodą cześć klifu.
Łódź się przechyla niebezpiecznie na prawą burtę, skrzynia mieczowa wyłamuje się z dna łodzi.
Potężna fala zalewa łódź, przewraca łódź.
Łódź tonie, wszystko dzieje się w sekundach.
Tu na wysokości klifu są potężne załamujące się grzywacze, rybacy nie mają możliwości uratowania się w piekielnej kipieli morza.
Potężne grzywacze, fala przybojowa, rozszalały wiatr i morze zabiera do siebie wspaniałych Ludzi Morza. Rybaków morskich.
Pierwsze ciało na brzeg morza wypłynęło młodego praktykanta a na drugi dzień o świcie morze wyrzuca na brzeg ciała młodych rybaków.
Wielka rozpacz w rodzinie a i w środowisku tych wspaniałych ludzi, rybaków morskich.
Na morzu zawsze są i będą tragedie, jedno, co nie wiemy?
To, kogo upodoba sobie morze, by zabrać tego rybaka, do swojego innego świata.
Tam gdzie nie ma sztormu, gdzie nie słychać grzmotu łamiących się grzywaczy i gdzie spotkamy się już w innym, może szczęśliwym świecie.
Taki skromny by nie powiedzieć smutny rysunek.
Rysunek tak jak dzisiaj jest moje życie.
Stara łódź zalana wodą morską, stojąca….
Stojąca gdzieś pod klifem.
Może jest ona zapomniana przez starego rybaka?
Rybaka, któremu i sił brak by przyjść tu na brzeg morza.
Morza -, popatrzeć na to, co było jego młodością.
I stoi stara łódź tu pod klifem oczekuje…..
Oczekuje -, kiedy łaskawy sztorm zabierze…
Zabierze łódź do królestwa Morza.
Morza -, Tam! Tam na dno morza.
Autor tekstu i grafiki: Marian Rodak
Współpraca: Ewa Sorn