Ta nazwa znana jest chyba wszystkim miłośnikom żeglarstwa, ale zapewne za sprawą jednaj najpopularniejszych szant. W powszechnym obiegu funkcjonuje od dawna, ale co kryje się za nią? Tego zapewne wielu nie wie.
Trzymasztowy szkuner gaflowy pływa do dzisiaj mimo swych 106 lat na karku. Zapewne dzieje się tak, bo kolejni właściciele dbali o niego z niezwykłą pieczołowitością. Ale niestety, nie zawsze tak bywało w długoletniej karierze pięknego żaglowca.
Nowojorska stocznia Townsend & Downey w 1901 roku dostała zlecenie na dwa niezwykłe żaglowce. Pierwszy z nich to Meteor III zbudowany na osobiste zamówienie niemieckiego cesarza Wilhelma II, wielkiego pasjonata żeglarstwa. Drugi, bardzo do pierwowzoru podobny, choć nieco mniejszy, to właśnie bohater naszej opowieści, zbudowany dla rekina giełdy nowojorskiej, niejakiego Gibsona Fahnstocka.
Foto: Marek Słodownik
Ów finansista potrzebował reprezentacyjnego jachtu dla siebie, ponieważ należał do miejscowej elity. Bardziej interesowało go nawet bywanie na tym jachcie w porcie niż samo żeglowanie. Do legendy przeszły cocktaile organizowane na jego pokładzie, wieczory towarzyskie mniej formalne i suto zakrapiane kolacje dla wybranych. Trzy lata trwała portowa głównie służba szkunera, później jacht przepłynął Atlantyk i został zacumowany w …. na francuskiej Riwierze. Tutaj pełnił podobną służbę, w morze wypływano na nim rzadko, ale w porcie bywało o nim głośno w bulwarowej prasie. Niestety, dla armatora nadeszły lata chude i jacht musiał być sprzedany aby ratować upadające imperium finansowe. Shenandoah trafił w ręce niemieckiego arystokraty, barona Landrata von Bruininga. Nowy nabywca zmienił nazwę jachtu na Lasca II, przeprowadził go do Kilonii i szybko go stracił, ponieważ wybuch I wojny zastał jednostkę w Anglii, a tamtejsze władze rekwirowały każdy składnik majątku wroga. Nie było jednak pomysłu na wykorzystanie szkunera, który z biegiem lat podupadał nieco i tracił szybko na wartości. Wypatrzył go inny arystokrata, sir John Epslen i zakupił w 1919 roku na prywatny użytek. Wówczas to jachtowi przywrócono pierwotną nazwę, nawet litery na rufie wróciły na swoje miejsce odnalezione w jednym z pokładowych składzików. Nie miał jednak szczęścia jacht do swych właścicieli; śmierć dotychczasowego armatora spowodowała konieczność jego sprzedaży i kolejną zmianę nazwy, tym razem nazwano jednostkę Atlantide. Do 1930 roku jacht przechodził z rąk do rąk jeszcze pięciokrotnie i zazwyczaj nowy nabywca szybko popadał w kłopoty i szybko wyzbywał się jachtu, który stawał się skarbonką bez dna. Kapitalny remont w Kopenhadze przywrócił mu dawny blask, a ponieważ kolejny właściciel nie wykupił go ze stoczni, jacht przeszedł pod duńską banderę i pływał z nią aż do 1952 roku. Zakupiła go firma handlowa z Hondurasu, która oficjalnie zajmowała się handlem bananami. Nieoficjalnie zaś… powiedzmy, że transportowała inne środkowoamerykańskie płody rolne, mniej legalne, co w rezultacie drobiazgowego śledztwa stosownych władz francuskich zakończyło się aresztowaniem jachtu i jego konfiskatą w roku 1963. Jacht stanął w Tulonie i stał bezczynnie przez 9 długich lat. Tam wypatrzył go kolejny arystokrata, baron Marcel Bich, który decydując się na udział swego syndykatu w Pucharze ameryki poszukiwał odpowiednio reprezentacyjnego jachtu dla swoich gości. Bich w Pucharze nawojował niewiele, ale o jachcie towarzyszącym znów bywało głośno w prasie bynajmniej nie żeglarskiej. Po sprzedaży Shenandoah trafił pod banderę szwajcarską i przeszedł gruntowny remont. także i tym razem pech nie opuszczał armatora; zawał i nagły zgon spowodował konieczność jego sprzedaży i historia jachtu zatoczyła kolejne koło, bowiem przez kolejnych 8 lat zmieniał trzykrotnie banderę aż trafił w ręce obecnego właściciela.
Foto: Carlo Borlenghi/Rolex
Kolejny gruntowny remont przywrócił mu stan z lat 20-tych XX wieku, jacht wykorzystywany jest do prywatnych rejsów armatora, amerykańskiego potentata handlowego i jego gości. Pojawia się czasem na imprezach żeglarskich, ale częściej spotkać go można na Karaibach.
Podstawowe dane techniczne:
długość całkowita 44,20 m
długość KLW 30,48 m
szerokość całkowita 8,17 m
zanurzenie 4,11 m
materiał konstrukcyjny stal
załoga 14 osób + 10 gości
Autor: Marek Słodownik